1 sierpnia miasto przybrało od rana odświętny wygląd. W powietrzu nastrój uroczysty. Sklepy bez rozkazu pozamykane, w witrynach kwiaty i kolory biało-czerwone. Na miejscach straceń na ulicach, przy tablicach, wmurowanych w ściany poznaczone kulami plutonów egzekucyjnych, kwiaty i straż honorowa. Na rogu Alej Jerozolimskich, tuż przy Marszałkowskiej, trzymają straż dwaj byli żołnierze AK w hełmach niemieckich, z biało-czerwonymi opaskami na rękawach. Tramwaje prowadzące na Powązki, zatłoczone do ostatniego miejsca, a na drodze na cmentarz rzeka ludzi odświętnie ubranych, z bukietami kwiatów w rękach. Wśród nich setki przyjezdnych z Krakowa, Poznania, Śląska i Wybrzeża. To warszawiacy, rozsypani po całej Polsce, przybyli na ten dzień do rodzinnego miasta.
Już przed bramami cmentarza tłum, a na cmentarzu samym pół Warszawy. Oczywiście nie tej oficjalnej, a tej prawdziwej.
Warszawa, 1 sierpnia
Stefan Korboński, W imieniu Kremla, Warszawa 1997.